piątek, 20 maja 2016

Od Shali cd Valki

- Musimy lecieć. Nie możemy marnować więcej czasu - usłyszałam.
Przytaknęłam i pobiegłam do mojego domu. Czekała tam na mnie moja wierna Night. Gdy tylko weszłam do chatki, spojrzała na mnie z nadzieją, że dostanie rybę.
- Nie malutka, nie dziś - mruknęłam cicho do smoczycy.
Night przeciągnęła się i wstała. Założyłam jej siodło i na nią powoli wsiadłam, nie chcąc marnować tyle bezcennego czasu. Wybiegłam na mojej smoczycy z domku i popędziłam w stronę Czkawki i Valki, którzy już siedzieli na swoich smokach.
- Gotowa? - spytał dla upewnienia do mnie Czkawka.
- Gotowa - przytaknęłam pewnie.
Wznieśliśmy się w powietrze. Latanie nie było dla mnie czymś nowym, ale zawsze wzbudzało we mnie pewnego rodzaju euforię. Leciałam pomiędzy Szczerbatkiem, a smokiem Valki. O ile pamiętam, miał na imię Chmuroskok. Próbowałam zagadać do nich obu, ale rozmowa się nie kleiła. Oboje byli w tak samo ponurych nastrojach.
Lot był długi i męczący zarówno dla nas, jak i dla smoków. Pogoda zaś dopisywała. Słońce świeciło, na niebie nie było żadnej, nawet najmniejszej chmurki.
Po długiej podróży naszym oczom ukazała się wyspa. I to nie byle jaka wyspa. Była zabudowana, ale dalej tętniła życiem. Znajdowały się na niej lasy, krzaki, drzewa. Wszystko, czego dusza zapragnie!
Czkawka z nadzieją spojrzał na wyspę. Pewnie myślał, że tam znajdzie Astrid. Wszyscy razem wylądowaliśmy.
- Astrid! - krzyknęła Valka.
- Astrid! Gdzie jesteś?! - zawtórował jej Czkawka.
Ja nie chciałam pozostać bezużyteczna.
- Astrid! - wykrzyknęłam jak najgłośniej.
Nasze chóralne okrzyki skończyły się dopiero wieczorem, kiedy to rozbiliśmy obóz w jednym z wybudowanych domków. Astrid nie odnaleźliśmy, ale postanowiliśmy poszukać jej kolejnego dnia. Ja, otulona kocem ze skóry, usnęłam spokojnie u boku Night.

piątek, 13 maja 2016

Od Valki- Zniknięcie

Na wyspie Berk wiele się zmieniło, odkąd mój syn wytrenował smoka. Wcześniej wikingowie mieli jeden cel. Zabijać smoki. Ja byłam inna, nie potrafiłam zabić tego stworzenia nawet gdy groziło niebezpieczeństwo mojej rodzinie. Czkawka był taki sam jak ja. 
Ciężko było mi wrócić do rzeczywistości wikingów. W świecie smoków było o wiele prościej. Chodziłam po wiosce pomagając mieszkańcom, gdy zobaczyłam bardzo zdenerwowaną Panią Hofferson. Biegała od jednej osoby do drugiej pytając o coś cała w nerwach. Podeszłam do niej i chwyciłam delikatnie za ramię, a ona podskoczyła do góry. 
-Valka, to ty. Nie widziałaś Astrid?
-Nie, ale może kręci się gdzieś tu.
-Od tygodnia nikt jej nie widział. Myślałam, że może poleciała z bliźniakami na Koniec Świata, ale oni wrócili i twierdzą, że jej z nimi nie było, a wiem że miała gdzieś lecieć i zaraz wrócić. Boję się o nią. Johann mówił, że widuje coraz więcej statków berselków. 
-Spokojnie, może Czkawka coś wie.
Ruszyłyśmy na miejsce budowy nowej stajni. Zastałyśmy wodza, pomagającego w montażu dużej beli podpierającej dach. Wyjaśniłyśmy mu całą sprawę, a gdy skończyłyśmy wskoczył na Szczerbatka, by okrążyć wyspę. Kiedy wrócił, zwołał jeźdźców smoków i podzielił na grupy poszukiwawcze. Zostałam przydzielona do bliźniaków, Sączysmark ze Śledzikiem, a Czkawka postanowił polecieć sam na Koniec Świata poszukać śladów. Gdy tłumaczył młodym zadania, podeszła do mnie Shali.
-Co się dzieje?
-Astrid zaginęła. Obawiają się, że złapali ją Berselkowie. Czkawka podzielił nas, a sam chce lecieć na Koniec Świata poszukać jakiś wskazówek.
-Koniec Świata?-zapytała.
-Wyspa, którą założyli dla jeźdźców. 
Podszedł do nas Czkawka.
-Musimy lecieć. Nie możemy marnować  więcej czasu. 

<Shali, jeśli chcesz to możesz z nim lecieć, a jak nie to Czkawka dokończ!>